Zapas

2015-11-26 13:10

W następnej kolejności był tort, chyba nigdy takie dobrego nie jadłem oraz nie wiem, czy będę do tej pory jadł w swoim istnieniu. Zapadła też godzina oczepin. Wiedziałem, iż jest taki zabobon, że jak się pochwyci welon/bukiet w przypadku dziewczyn-panien, a krawat bądź muszkę, zależy co tam akurat ma na szyi Pan Młody w przypadku chłopaków-kawalerów, to te osoby w najbliższym czasie, czy też w ciągu roku pobiorą się, naturalnie niekoniecznie ze sobą. Po prostu, krótko mówiąc nadejdzie na nich czas do żonaczki. Ja nie wierzę w takie rzeczy, lecz przezorny zawsze ubezpieczony. Więc gdy Jacek rzucał swoim krawatem odsuwałem się aby być jak najdalej, niemniej jednak „przeznaczenie” mnie dopadło, złapałem niechcący krawat Pana Młodego. Szkoda tylko, iż Ola nie złapała welonu. Dalej już do rana tylko jedliśmy oraz piliśmy. I nastąpił czas aby kończyć wesele, była godzina 5.00 nad ranem, gdy byłem w domu. Przywiózł nas tata, gdyż już lepiej się czuł. Ola podziękowała mi za wspaniałe wesele drobnym buziakiem w policzek. A na drugi dzień.

Szukaj na stronie

Kontakt